Co daje mieszkańcom partycypacja?
0Partycypacja kojarzy się zazwyczaj z działaniami organizowanymi przez władze, najczęściej miasta lub gminy, która konsultuje swoje plany z mieszkańcami. Tymczasem partycypować można na poziomie zupełnie lokalnym, na własnym osiedlu, podwórku, czyli w miejscach, w których to mieszkańcy są kreatorami przysłowiowego „wspólnego kawałka podłogi”.
Każdego dnia możemy angażować się w podejmowanie mniejszych i większych decyzji dotyczących naszej najbliższej przestrzeni. Na przykład, rozmawiając z sąsiadami, możemy podejmować decyzje na temat koloru ścian na klatce schodowej, układzie ścieżek na podwórku, rodzaju i ustawieniu ławek, wytyczeniu drogi rowerowej, roślinności, elemantach małej architektury czy form wspólnie spędzanego czasu. Bo najważniejsze jest, żeby działać z kimś. Już najprostsze działania partycypacyjne zmieniają charakter okolicy. Niech przestrzeń na zewnątrz będzie taka, jacy my jesteśmy w środku! A nawet lepsza, bo jak długo można przechowywać te wszystkie pomysły w szufladkach umieszczonych gdzieś na tyłach głowy zatytułowanych: „Na później” lub „Poczekam aż będzie lepiej”?
Korzyści (małe i duże) z działań partycypacyjnych:
- Rozpoczęcie dnia od miłego „Dzień dobry!”
Nie ma jeszcze badań naukowych, które pokazywałyby, jak wpływa podwórkowy nieład na pozytywne rozpoczęcie dnia przez mieszkańców. Chyba jednak…mało pozytywnie… Pewne jest, że kiedy widzimy efekty z wcielania własnych planów w życie od razu jest nam lepiej. I też pachnie ładniej.
- Spełniamy marzenia swoje i innych.
Jak często zaczynamy dzień, kończymy dzień, przerywamy dzień wyobrażając sobie, że będzie lepiej? Codziennie, co godzinę, co chwilę? Te wyobrażenia zwą się marzeniami, a marzenia mieszkańców trzeba spełniać, bo dzięki nim na pewno stanie się lepiej! Mieszkańcy to my. Zamieszkujemy mieszkania, domy, kwatery, pokoje, poddasza. Ale miejsce, które tworzymy nie zaczyna się po przekroczeniu progu naszego ciepłego gniazdka. Nasze ślady zostawiamy dużooo bliżej i dużooooooo dalej.
- Wiemy, że możemy.
Ulica która prowadzi do najlepszego warzywniaka w dzielnicy jest zagracona niepotrzebnym nikomu złomem, a zamiast po jesiennych liściach, szuramy po niedopalonych papierosach. Marzenie w takiej chwili? Nie widzieć i móc latać! Wiedza daje poczucie komfortu. Jeśli wiemy już, jak mieszkańcy legalnie mogą zmieniać swoją okolicę, ostatni raz idziemy do warzywniaka przez złomowisko, bo kolejnym razem tu będzie lepiej!
P.S. Złomowiska nie są złe, ale trzeba znaleźć dla nich odpowiednie miejsce. Można wydobyć z nich starą Franię i dać jej drugie życie. Frania-kwietnik przy drodze może być super!
- Tworzymy kulturę dialogu.
Dialog sąsiedzki, dialog mieszkańców z władzami miasta służy rozwojowi demokracji lokalnej. Na początku może być trochę ciężko przemierzyć pierwsze schody komunikacji międzysektorowej:
Ja, czyli mieszkaniec/mieszkanka – sąsiad/sąsiadka – pani/pan ze spółdzielni/wspólnoty – pan/pani z Urzędu Miasta np. z Wydziału Zieleni Miejskiej – właścicielka/właściciel sklepu ogrodniczego, który chciałby się włączyć we wspólne działania – i tak dalej i tak dalej……
Ktoś musi dialog rozpocząć i dbać o to, żeby komunikacja była czytelna dla wszystkich zainteresowanych. Jeśli wiemy, co chcemy przekazać i postaramy się, aby wysłuchać i nie oceniać innych, a do tego spróbujemy znaleźć kompromis, to na pewno uda nam się znaleźć rozwiązanie. I już staje się lepiej!